Petrowicz, o Końcu srebrnej nitki

Jarosław Petrowicz

2023.01.08

Pocięte nici

Starożytni wyobrażali sobie życie człowieka jako nić, którą w odpowiednim momencie przecina Antropos. Oprócz niej nad ludzkim losem czuwają dwie pozostałe Mojry: prządka Kloto i strzegąca nici Lachesis. Prawa świata są nieubłagane, wszystko się kończy, a przeznaczenie się wypełnia, nawet gdyby nie chcieli tego bogowie.

To życie właśnie, życie wybranych pisarzy, literatów, poetów jest tematem Końca srebrnej nitki Izabeli Fietkiewicz-Paszek. Każdy tekst liryczny został zatytułowany imieniem i nazwiskiem oraz datami oznaczającymi narodziny i śmierć bohatera, ujętymi w nawiasach tak, jakby to były notki biograficzne. Oczywiście, biogramy to nie są, a jeśli ‒ to artystyczne. Autorka wybiera bohaterów, przygląda się ich ścieżkom, eksponuje epizody, które mają znacznie, zwraca się do postaci, podąża ich tokiem myślenia, stosuje cytaty z ich dzieł. Łączy ich związek z miejscem. Kalisz bowiem okazuje się paradygmatem tej bardzo ciekawej lirycznej książki. Miasto ze swoją historią, architekturą, klimatem i przede wszystkim ludźmi tworzy świat utworów pomieszczonych w tomie. Miejsce stanowi warunek sine qua non obecności wybranych bohaterów. Jednak nie sam związek z miejscem jest najważniejszy. Należy go traktować jako punkt wyjścia do rozważań na tematy uniwersalne, takie jak śmierć, sens przemijania, sława, pamięć, sny, historia, miłość, przyjaźń, sztuka.

Wszystkie wiersze łączy wspólny dla całego tomu podmiot liryczny, który wyszukuje postaci związane z Kaliszem, poznaje je i stara się zrozumieć. Ilustrowaną pracami Jarka Wójcika książkę otwiera portret poety Marka Brymory, dalej są Arkadiusz Pacholski, Aleksander Braude, Janusz Teodor Dybowski i kilkunastu innych twórców. Teksty Izabeli Fietkiewicz-Paszek to życiorysy w literalnym i słowotwórczym znaczeniu – rysy życia. Uwydatniają i podkreślają pewne cechy charakteru, egzystencji, twórczości, powołania. Poetka rozmawia ze zmarłymi, a w zasadzie prowadzi monologi, gdyż oni nie odpowiadają. Można uznać, że dialoguje z tym, co pozostawili oni w swoich utworach. Umarli są adresatami tekstów, do nich kierowane są apostrofy i pytania retoryczne. W przypadku prekursora polskiej literatury science fiction Teodora Tripplina poetka zastanawia się nad paradoksalnością historii „Jeśli drobnym drukiem/ spisano całą przyszłość, po co tu i teraz?” W przypadku powieściopisarki Wandy Karczewskiej pyta: „Może śmierć to powrót/ do siebie i do Wielkiej Nieznanej Przestrzeni?” Do Adama Asnyka zwraca się z pytaniami: „A może tam, gdzie jesteś, wciąż się nie poddajesz?/ I nasz świat opisujesz na jego rewersie?”

Uobecnianiu przeszłości towarzyszy żywioł ironii. Bohaterka opowiada zmarłemu o jego pogrzebie i zastanawia się nad tym, jakie mogą być losy poety w lokalnej pamięci, czy zostanie doceniony czy też nie (Marek Brymora). Jest to oczywiście ironia tragiczna. Autorka bowiem nie może poprawić tych życiorysów, zmienić biegu historii, ustrzec przed katastrofą wojny, holokaustu, nieuleczalnej choroby. „Nie przywrócę cię, wybacz, to fałszywy alert” ‒ mówi do Herszela Solnika, którego „twórczość zabrała pożoga drugiej wojny światowej”. Widzi „śmiech tylko na powierzchni ‒ istotne głęboko” w twórczości satyryka Jana Czarnego. Zwraca uwagę na fenomen Marii Konopnickiej, którą „biorą na sztandary” zarówno środowiska prawicowe, jak i lewicowe. Przypomina przygodę Marii Dąbrowskiej i zastanawia się nad znaczeniem miłości. W przypadku Aleksandra Braudego spełniają się słowa artysty, chociaż niekoniecznie tak, jak on mógł to sobie wyobrażać. Poetka monologuje do swoich bohaterów z perspektywy przyszłości, jest mądrzejsza o doświadczenia i wiedzę lat, co nadeszły po ich śmierci. Literatura okazuje się sposobem porozumiewania się z przeszłością. Autorka upomina się o zmarłych twórców, którzy przepadli lub przepadają na kartach historii literatury.

Książka Izabeli Fietkiewicz-Paszek ma przejrzystą budowę i czytelny zamysł. Jest to literatura gatunkowa. Składa się z dwudziestu dwóch sonetów, wzbogaconych aneksem (osiem kolejnych). Forma sonetu bywa uważana za najwyższą próbę sztuki poetyckiej, a sam gatunek uznaje się za miarę rzemiosła poetyckiego – kto pisać umie takie wiersze, ten zasługuje na miano poety. Autorka udowadnia, że sonet może sprostać rzeczywistości historycznej w danym momencie, że można opisać świat współczesny i historyczny poprzez przedstawienie losów wybranych bohaterów związanych z miejscem, że dawna forma jest w stanie unieść prawdę o świecie.

Tradycję gatunkową mamy oczywiście bardzo bogatą. Czytamy sonety przede wszystkim poprzez Adama Mickiewicza, ale także Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, Jana Andrzeja Morsztyna i Leopolda Staffa, Stanisława Grochowiaka i wielu innych. Skoro patrzymy na świat poprzez pryzmat miejsca, trzeba wymienić Marię Konopnicką i Adama Asnyka, którzy też sonety pisali. Oboje związani byli z nadprośniańską okolicą. Autorka Roty zamieszkała w Kaliszu w wieku siedmiu lat i żyła tam do ślubu z Jarosławem Konopnickim (potem przeniosła się z mężem do Bronowa i Gusina w guberni kaliskiej), twórca Nad głębiami urodził się w Kaliszu, gdzie spędził dzieciństwo i lata szkolne.

Zastanawiałem się co twórców w sonecie pociąga. W kontekście tego tomu pewnie kusi trudność zawarcia biografii w czternastu linijkach wiersza, przedstawienie skomplikowanej historii, nieogarnionego losu w formie z założenia skromnej i ograniczonej. To warte jest wysiłku. Sonety są „z dwojakiej natury złożone” – z jednej strony są zamknięte, mają wyrazistą pointę, a z drugiej chętnie łączą się w cykl, a więc są otwarte. Z jednej strony słyszę indywidualny głos autorki z drugiej brzmienie narzucone przez tradycję. Może w tej formie życie staje się bardziej zrozumiałe, bliskie, pojęte?

Na czwartą książkę poetycką Fietkiewicz składają się w zasadzie sonety klasyczne. W zasadzie, bo autorka nie zachowuje dwóch rymów w obrębie dwóch pierwszych kwadryn, lecz stosuje cztery rymy – zazwyczaj niedokładne, ale za to wyszukane. Wykorzystuje przerzutnie, co nadaje potoczystości tokowi myślenia i dynamizuje liryczne monologi. Często kończy teksty pytaniami retorycznymi lub pointami zachęcającymi do zadania takich pytań.

Uzupełnieniem tomu jest aneks, składający się z ośmiu sonetów będących częścią sztuki Anety Kolańczyk Najtrudniej podobno pisać o samym sobie. Adam Asnyk do Franciszka Kvapila. Jej premiera miała miejsce w listopadzie 2018 r. na scenie Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu. Sonety osnute wokół listów Adama Asnyka artystycznie uzupełniają biografię „poety czasów niepoetyckich”. Teksty Fietkiewicz w tym spektaklu są niejako odpowiedziami na apokryf Asnyka stworzony przez Anetę Kolańczyk. Tutaj już mamy inny podmiot liryczny, a w zasadzie podmioty. Nadawcami są bowiem rożne postaci: matka i ojciec poety, syn, Jerzy Jarnuszkiewicz, Helena Modrzejewska i Lucyna Kotarbińska, Kazimierz Przerwa-Tetmajer i sam Adam Asnyk. Jednak ich nastrój, budowa, wymowa artystyczna uzasadniają włączenie tej grupki tekstów do tomu. Aneks wskazuje na to, że tom jest częścią większej całości. Okazuje się elementem składowym jednego z projektów Stowarzyszenia Promocji Sztuki Łyżka Mleka. Obok spektaklu należy wymienić chociażby Ogólnopolski Festiwal Poetycki im. Wandy Karczewskiej. Koniec srebrnej nitki to książka pomysłowa, zajmująca i wartościowa.

Poetka wskrzesza pamięć, przywołuje myśli umarłych, uobecnia przeszłość, uwydatnia miejsce jako artystyczną scenę zmagania się człowieka z przeciwnościami losu, wskazuje metaforyczne nici, które choć przecięte, dalej jednak istnieją. Czy je widać? Chyba nie, ale można je namalować i opisać.

Jarosław Petrowicz

2023.01.08

Nowe Książki 3/23