Młynarska, o Portrecie niesymetrycznym

Kinga Młynarska, http://dajprzeczytac.blogspot.com/

2020-11-04

„Portrecie niesymetrycznym” rzuca się w oczy… życie. Mimo wszystko. Mimo że w gazetach znów pieprzą o końcu świata. Oczywiście, jak wyznaje podmiot, można zbudować schron dla naszych słabości, ale człowiek przeżył już tak wiele rozmaitych końców świata (intymnych i tych szumnie zapowiadanych), że ten przyjmuje ze spokojem. Albo we „Wleniu” – podmiot snuje opowieść o zamku, o ukrytej Przeszłości, czającej się w każdym kącie. Zwiedzaniu tego miejsca towarzyszy atmosfera niepokoju, a dodatkowo podsyca ją nie co innego jak samo życie właśnie. Ze swoimi wiecznymi obawami, niepewnością, zagubieniem. Miało być o pałacu (…). Znów jest o nas. A więc właśnie życie rozpycha się wszystkimi zmysłami, nie daje od siebie odetchnąć.

Jednak za każdym razem za plecami życia czai się śmierć. Izabela Fietkiewicz-Paszek sporo mówi o stopniowym przemijaniu, gwałtownym odchodzeniu czy emocjach (ukrytych w symbolach, zdarzeniach, wspólnych doświadczeniach) związanych ze śmiercią w ogóle, a bliskich – w szczególności. I chociaż to chyba jest główny temat, to uważam, że i tak pokazany został głównie przez pryzmat życia. Bo nawet ci, których nie ma – nadal są, choćby we wspomnieniach, na czarno-białych zdjęciach. To, co znika trwale, jak się wydaje, jednak zostaje zapisane, np. w pamięci, opowieściach lub w wierszu: lodziarnia na rogu polnej i górnośląskiejJózef akordeonista. Ludzie, zdarzenia, miejsca, przedmioty – przywracane z niebytu, są ukazywane podczas ruchu, stale dynamiczne, można powiedzieć: pełne życia.

Wyczuwam w tym tomie nieustanne ścieranie się różnych, najczęściej przeciwnych sobie, materii (sprawiających, że świat poetycki jest niesymetryczny). Miał być koniec świata, ale stało się ważniejsze, mieli rozebrać pałac, ale przetrwał, są też rozmowy, które nic nie znaczą, a jednak to one pozwalają oddychać. To tylko przykłady „namacalne”, bo w tych wierszach pobrzmiewa (w słowach lub pomiędzy nimi) także to, co toczy się w człowieku – czasem to wewnętrzny spór, czasem konflikt z pamięcią itp. Najczęściej jednak to podskórny lęk i poczucie wszechobecnej pustki. I tu znów to, co nosimy w sobie oraz rozmaite pamiątki stoją w kontrze do tęsknoty do osoby, której już nie ma. Podmiot co rusz kreśli swoiste portrety bliskich zmarłych, krajobrazy nieistniejących krain (także metaforycznych), jakby chciał powiedzieć: co z tego, że tak wiele pamiętam, że tyle pięknych chwil utrwaliło się w pamięci, że pozostały dowody tych znajomości, co z tego, że mam to wszystko, skoro już nie ma ludzi. Można tylko odtwarzać, nie wydarzy się zaś nic nowego. A to jest bardzo deprymująca myśl, nie pozwalająca na nadzieję, radość.

Szczególne miejsce w „Portrecie” ma też pamięć. Łączy się z kolejnym równie ważnym motywem zbioru – z czasem. Najbardziej istotny jest bodaj podział na kiedyś i dziś. To widać także w samej strukturze wierszy. Tradycja koresponduje z nowoczesnością, minione doświadczenia przekładają się na przyszłe. A i język tego zbioru wiele zdradza, obnaża to, co być może chciałby ukryć podmiot, np. zaangażowanie, które „ja” liryczne maskuje poprzez dystans (wystudiowany spokój), pozorne pogodzenie się z kolejami losu. Czas demaskuje, wyznaje podmiot. Prawdopodobnie dlatego kwestie przemijania są tak bolesne. Nasza obecność na świecie na chwilę też dręczy „ja” liryczne – dziejemy się pomiędzy / kramami wierszami ustami. Podobnie jak sprawa miłości – podmiot nie może pogodzić się, że miłość pozostaje bezbronna wobec czasu i śmierci.

To, co przynależne przeszłości wydaje się żeńskiemu podmiotowi bardziej atrakcyjne. Z sentymentem wspomina czas studenckiej beztroski (ostatni moment, kiedy mogliśmy bezwstydnie leżeć na ławce pod Łukiem Triumfalnym), przyjaciół, którzy odeszli. Nie trzeba jej wiele – pamięć pobudza choćby sprzątanie starych kartonów. Jedno wspomnienie przywodzi kolejne. Co więcej, większość z nich dotyczy jakichś aktywności (wyjazdy, spacery po lesie, spotkania towarzyskie), umiejscowiona jest w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. A więc przeszłość żyje, a to teraźniejszość zastygła. Wtedy się żyło naprawdę, a teraz – przeżywa myślami. Zresztą, podmiot z różnych przyczyn wycofuje się z aktywności, nawet tych codziennych (i znów się zasłaniam / brakiem czasu. Zmęczeniem. Powiekami (…) Najpiękniej – gdy nie widać, / że patrzę).

Wkraczając w poezję Fietkiewicz-Paszek, wchodzimy także w świat szeroko pojętej kultury. Autorka odwołuje się zarówno do literatury, do Biblii (np. przejmujące polemiki ze św. Pawłem), do historii czy sztuki. Podmiot wspomina wakacje w Paryżu i śniadanie u Maneta, czyta Virginię Woolf i Iwaszkiewicza, sama także pisze (w poezji szuka pociechy czy własnej przestrzeni, miejsca tylko dla siebie samej?), interesują ją losy ludzi i ludzkości. A więc wszystko, co wiąże się ze sztuką i kulturą ma dla niej ogromne znaczenie. Tak jak język. Tu dopiero się dzieje! Poprzez dopowiedzenia lub niedopowiedzenia, przez grę słowem, skojarzeniem Fietkiewicz-Paszek jest w stanie wyrazić dużo więcej treści, które mogą, ale nie muszą, zostać odczytane. Poetka zostawia czytelnikowi dużo przestrzeni – trochę mówi wprost, trochę ukrywa w rozmaitych gierkach językowych, czasem rozbudza proces skojarzeniowy. Ale to, ile chcemy wyciągnąć z wiersza to już nasza sprawa.

Uogólniając można powiedzieć, że świat poetycki Izabeli Fietkiewicz-Paszek przedzielony jest na dwoje. Na jednej szali życie, na drugiej śmierć. Niesymetryczność w tytule zbioru wymusza określenie jakiego pierwiastka jest więcej – i czy w ogóle to na pewno dwa odrębne byty? Gdzie wyznaczyć granicę między nimi? Bo przecież ci, których już nie ma, zdają się żyć we wspomnieniach pozostałych, w rzeczach itp. A obserwowany przez nas podmiot główny, ta kobieta niewątpliwa jakby właśnie żyć przestała – owszem, istnieje, ale widzimy ją tylko w momentach jej wędrówek w głąb pamięci i historii. W „Portrecie” więc to mrok panoszy się śmielej, a jednak wiele drobnych znaków opowiada się za życiem. Ale te przepychanki o ekspansję jednej materii nad drugą dotyczą wielu pomniejszych kwestii, często mało widocznych na pierwszy rzut oka, toczących się wewnątrz podmiotu. Wewnątrz nas.

Kinga Młynarska

Wydawnictwo: GODDAM Agencja Artystyczna