Od czego właściwie jest tata? Zwłaszcza, kiedy jest poetą. O debiucie Marka Stachowiaka

Od czego właściwie jest tata? Zwłaszcza, kiedy jest poetą. O debiucie Marka Stachowiaka

Ten autor kilka lat odkładał swój książkowy debiut – precyzyjnie go komponował, cyzelował teksty, pozwalał im dojrzewać, a jednocześnie konsekwentnie „testował” je w konkursach literackich (zdobywając wiele nagród i wyróżnień). W efekcie dostaliśmy w roku 2018 dojrzały, świadomie skonstruowany i dopracowany projekt; nieszczególnie obszerny (28 wierszy), „ascetycznie” wydany – nie tylko bez zbędnych słów i znaków, ale i wizualnie dopełniony w taki sposób, żeby trzeba było dobrze się przyjrzeć okładce, by dostrzec tam nazwisko: Marek Stachowiak i tytuł: Tata jest od tego. Uwaga i skupienie przydadzą się zresztą przy lekturze całego tomu.

Dzięki tytułom rozdziałów czytelnik może już przypuszczać, co go spotka w tej poezji: Zajścia fizjologiczno-refleksyjne, Za(e)jścia śmiertelnie poważne, Zajścia z narodem, Zajścia metafizyczne i ostatnia część Zajścia wiążące.

„Zajdźmy” więc przykładowo do rozdziału II. Wiersze-refleksje eschatologiczne, wiersze-pożegnania, wiersze-treny, ale również pełen ironii i wysmakowanego poczucia humoru tekst pt. Odautorskie życzeniowo u kresu, niemal instrukcja, jak autor życzyłby sobie być żegnanym (a raczej: jakiego pożegnania sobie nie życzy!), kiedy przyjdzie na niego pora. Błyskotliwa ironia – z przynależnym jej dystansem – pojawi się jeszcze w wielu miejscach tej książki. Co ciekawe, właśnie w Za(e)jściach pomieszczony jest wiersz dla syna [Nadzieja Jakuba], przytoczę gow całości:

„Paluszkiem namalował ludzika na szybie.

Auto przyspieszyło i unikat znikał powoli

wraz ze zmianą krajobrazu.

Mały twórca uczył się rozstawać.

Narysuję go na nowo.

Powiedział wchodząc do przedszkola

To było dobre – jest nadzieja dla ulotnego

na obraz i podobieństwo”.

Mimo tej nuty nadziei wizja świata, która wyłania się z poezji Stachowiaka, jest niestety raczej pesymistyczna. Autor nakreślił obraz pełen niezgody na wiele zjawisk i faktów, ale także niepokojących prognoz i przeczuć. Warto pamiętać, że tę wizję roztacza przed czytelnikiem dojrzały, doświadczony w wielu życiowych rolach mężczyzna (rocznik 1963). A jeśli już o rolach mowa: podmiot liryczny przemawia nie tylko (w odniesieniu do tytułu książki) jako ojciec czy syn, ale np. jako obywatel Polski drugiej dekady XXI wieku: „(…) No nie porywają mnie żołnierze wyklęci. Czytuję Grossa. / Gazetę wiadomą. Obejrzałem Pokłosie polubiłem Franciszka papieża. / I jeszcze wszystko co ludzkie nie jest mi obce. (…)” [Nic takiego] czy „Boję się nuty brunatnej butnej obutej w młodzieńcze / szaleństwo chóru i wtóru piewców kotwic powstańczych. (…)” [Strach]. Dużo tu gorzkich spostrzeżeń.

Niezależnie jednak, czego dotyczą wiersze – relacji z synem czy obaw związanych z sytuacją społeczno-polityczną – przy każdym mam poczucie, że jest efektem wnikliwej, uważnej obserwacji połączonej z głębokim namysłem. W efekcie tej fuzji dostajemy mądrą książkę, opisującą historię mężczyzny – i jego relacji ze światem, z bliskimi, z obcymi, z przemijaniem cudzym i własnym, z transcendencją, z historią, jaka by trudna nie była, wreszcie z samym sobą.

A tak właściwie, to od czego jest tata? Zapytałam autora o genezę tytułu, odparł: „od tego, żeby szedł na kompromis”. Z synem? Ze sobą? Z wyobrażeniami o byciu ojcem? Może żadna odpowiedź nie jest prawdziwa, może wszystkie. W każdym razie tak wybrzmiewa ta kwestia w tytułowym wierszu: „(…) Bo tata jest od tego żeby rozpoznać gdy za twoimi plecami / telewizja bez fonii wikła news i poganianych kolbami / mógłbyś wziąć za uczestników zabawy w jedzie pociąg. / A potem zobaczyć jak się ich układa na pustyni w kolejowe / podkłady którymi wstrząsa przejazd złowrogiego widma / i z powrotem zabiera do prochu. //Bo tata jest od tego byś się wtedy nie odwrócił. (…) A gdy oznajmiasz „Mam fajną strzelankę na tablet”. / To choć zabijasz w niej tylko na niby i tych złych. / Tata jest od tego by się z tym nie godzić a jeśli trzeba / zapisać serwetkę tobie na jutro.” [Tata jest od tego].

Cierpliwe objaśnianie synowi reguł rządzących światem, powolne wprowadzanie w piękne i mniej piękne jego tajemnice, opowieść o rolach, jakie przyjdzie mu odgrywać w dorosłości. To, co pozornie mogłoby wyglądać na poetyckie sprawozdanie z codzienności, tak naprawdę jest ostrzeżeniem przed jej pułapkami, zgubnymi pokusami, trudnymi wyborami i złymi decyzjami – które nikogo przecież nie ominą.

I od tego właśnie jest tata. Od wprowadzenia syna w ten świat. Od mądrej ochrony przed tym, przed czym można chronić, od mocnego uścisku za ramię, kiedy pojawia się coś, przed czym uchronić się nie da.

Te wiersze czyta się jak mini-traktaty. Pisane szeroką frazą, niekiedy bliską prozy, gęste od znaczeń, ciekawych skojarzeń, gier słownych i metafor, zaskakujących puent – wymagają wnikliwej lektury, po której zostaje w nas niepokój. Ale i zachwyt. Poezja Marka Stachowiaka rezonuje jeszcze długo po lekturze – i każe do siebie wracać.

Izabela Fietkiewicz-Paszek

28.01.2022

ELEWATOR 37 (1-2/2023)