Weronika Górska o książce Próby Wyjścia
Weronika Górska, Próby wyjścia
Tworzenie poezji utożsamia się na ogół z konfesją, z wprowadzaniem czytelnika w intymny świat doświadczeń oraz odczuć poety bądź poetki. Dlatego też prowadzenie dialogu z tradycją, pisanie w trzeciej osobie, i to nie o własnym bohaterze lirycznym, ale o postaci historycznej, czy też pochodzącej z innej książki lub obrazu, spotyka się niejednokrotnie z krytyką. Izabela Fietkiewicz-Paszek postanowiła nie przejmować się podobnymi zarzutami i skomponowała tom składający się wyłącznie z ekfraz. Zapraszając czytelników do prywatnej galerii i opowiadając im, w jaki sposób interpretuje oraz przeżywa ulubione obrazy, autorka zaprezentowała w istocie własny pejzaż wewnętrzny. Zainspirowały ją przede wszystkim dzieła współczesnego malarza Jarka Wójcika, ale również wielu dawnych mistrzów.
Jak zauważył Karol Maliszewski we wstępie do „Prób Wyjścia”, wiersze poetki z Kalisza pokazują, że chociaż sztukę wywodzi się z samego siebie, to jednak „nie bez świadomości, że w tym pokoju istnieją formy i kształty, że poprzednicy zostawili obfitą dokumentację przeżyć i przemyśleń, że w określonym porządku zawiesili obrazy na ścianach”. Dlatego też twórczość Izabeli Fietkiewicz-Paszek bronić się wcale nie musi, zgodnie ze słowami krytyka. Zamiast defensywy, podejmuje ona próbę wyjścia z najbliższego otoczenia autorki ku czytelnikom o podobnej wrażliwości. Rzecz jasna, czytelników niekoniecznie będzie wielu, o czym świadczy skromny nakład 500 egzemplarzy.
Książka poetki z Kalisza sprawia wrażenie elitarnej nie tylko ze względu na żonglowanie kulturowymi kontekstami oraz niski nakład. „Próby Wyjścia” są też dosyć drogie jak na tomik wierszy (kosztują 39 zł), zapewne ze względu na przepiękne wydanie na kredowym papierze, obfitujące w kolorowe reprodukcje obrazów. Izabela Fietkiewicz-Paszek zadbała jednak o nawiązanie porozumienia z odbiorcą, który niekoniecznie musi znać inspirujące ją dzieła malarskie, a nawet jeżeli je zna, to z pewnością nie jest w stanie przywołać ich z pamięci wraz ze wszystkimi szczegółami. Na sąsiedniej stronie każdej ekfrazy zawartej w tomie znajduje się obraz, z którym podejmuje ona dialog. Taka kompozycja książki nie tylko ułatwia czytelnikowi zrozumienie wątków dyskusji pomiędzy autorką a mistrzami, ale również zaprasza do wzięcia w tej rozmowie aktywnego udziału. Być może odbiorca zwróci uwagę na zupełnie inne szczegóły malarskich dzieł, aniżeli poetka, albo dokona ich odmiennej interpretacji?
Wrażenie elitarności „Prób Wyjścia” może wywierać również staroświecka, dziś już prawie nieużywana forma sonetów, na którą decyduje się Izabela Fietkiewicz-Paszek. Rygory rymu, rytmu oraz wersyfikacji, narzucane przez klasyczny wiersz, nie stają się jednak dla autorki wędzidłem, ale kanwą, na której haftuje ona przepiękne obrazy, dorównujące urodą tym, z którymi dialoguje. Wrażenie lekkości oraz naturalności, z jaką poetka posługuje się sonetem, potęgują liczne przerzutnie nie tylko między wersami, ale również między strofami („wbrew prawom / o rozpadzie świata – mówiły; czuwamy // nad tym, co niezmienne”, „próbuje diaspory / zasiać choćby w dźwiękach – niech powietrze niesie // to, co pozostało”).
Czytając wiersze Izabeli Fietkiewicz-Paszek, umieszczone w tomie zawsze w towarzystwie malarskich dzieł, można zadać pytanie o ich samodzielność. Na szczęście, chociaż kontekst malarski znakomicie dopełnia i wyjaśnia twórczość poetki z Kalisza, nie jest on jedynym, który można przywołać w trakcie interpretacji „Prób Wyjścia”. W treści utworów Izabeli Fietkiewicz-Paszek rzadko pojawiają się bezpośrednie odwołania do konkretnych obrazów, na ogół zostają one przeniesione do tytułów, lecz i to nie zawsze. Dlatego teksty te można czytać w izolacji od pobudzających do ich stworzenia dzieł malarskich, odnajdując w nich wiele nowych wątków. Zwłaszcza wiersze inspirowane mrocznymi pejzażami Zdzisława Beksińskiego, dekodowane w odosobnieniu od źródła inspiracji, mogą wywołać interesujące skojarzenia. Obrazy, które zrodzą się w wyobraźni czytelnika pod wpływem ich lektury, zapewne będą się mniej lub bardziej różnić od wizji malarza.
„Próby Wyjścia” to tom czerpiący obficie nie tylko z tradycji malarskiej, ale również z tradycji literackich ekfraz. Znajduje się w nim kilka tekstów inspirowanych twórczością Stanisława Grochowiaka, również powstającą często pod wpływem obrazów. Zabawa w pisanie jak starszy o kilkadziesiąt lat poeta okazała się bardzo płodna, jako że Izabela Fietkiewicz-Paszek nie tylko bez trudu dokonała imitacji jego turpistycznego stylu, ale też udowodniła, że potrafi patrzeć na obrazy własnymi oczami, obdarzonymi nieco odmienną wrażliwością.
Najbardziej poruszające okazują się utwory poetki inspirowane malarstwem Fridy Kahlo, Zdzisława Beksińskiego oraz Marca Chagalla. Autorka „Prób Wyjścia” rozmawia z każdym artystą na odmienne tematy, zachowując przy tym charakterystyczny dla siebie styl, pełen wyliczeń czasowników i rzeczowników, ale również pauz, co buduje to dynamiczne, to znów spowolnione tempo („zaczyna się mnożyć, // rozrastać, wykrzywiać, domy gną się, kleją / schodami, krzyżują”, „zagapił się – skrzypek // i został w miasteczku – bez Talmudu, Tory, / mądrych rad rabina”).
Dialog z Fridą Kahlo wydaje się szczególnie intymny, jako że autoportrety malarki stanowią okrutnie szczerą introspekcję, nie pozwalając mówić o sobie bez emocji. Rozmowa poetki z malarką dotoczy pogruchotanego w wypadku ciała tej drugiej („ciało oswajane / z bólem już przepada, kamienieje częściej, / w lustrze szuka mroku, rozstaje się z pięknem”), jak również bliskich więzi między kobietami, być może także erotycznych („węzeł / tak mocny, tak spójny, że dotąd nikomu / nie dał się rozwiązać. Zrośnięte i żadna / nie umie bez drugiej [?] / ich splot jest jak garda, // jak szyfr”). Trudno oprzeć się wrażeniu, że w trakcie rozmowy dwóch żeńskich indywidualności, Polki i Meksykanki, również nawiązało się szczególnego rodzaju porozumienie, zdolność współodczuwania.
Natomiast w dyskusji ze Zdzisławem Beksińskim Izabela Fietkiewicz-Paszek poszukuje sacrum („Nikt nie pyta. Ciemność. Kiedyś zacznie boleć / – ktoś i ją zakłóci, od światła oddzieli”), jak również wolności. Symbolem tej ostatniej staje się dla malarza i poetki wyświechtany już mocno motyw lotu ptaka, lecz obraz ten w ich interpretacji absolutnie nie trąci banałem. Wręcz przeciwnie, ptak Zdzisława Beksińskiego oraz Izabeli Fietkiewicz-Paszek nie pozwala przejść obok siebie obojętnie, wyczerpany, upiorny, wewnętrznie rozdarty („Trzeba wytrwałości, / niebywałej siły, żeby nie odstąpić / od lotu”). Posiada on jedno skrzydło z kamienia („Jest obce, ma szorstką fakturę, // ciśnie jak proteza, źle dobrane imię”), a drugie zbyt lekkie, zbyt łatwo poddające się prądom powietrznym („Trudno je utrzymać / w ryzach, opanować, gdy sprytnie wymyka / się i zmienia tory”).
Rozmawiając z Marciem Chagallem oraz jego „Skrzypkiem na Dachu”, autorka „Prób Wyjścia” wpada w nostalgiczny ton, starając się ocalić od zapomnienia bogactwo kultury żydowskiej i dając świadectwo wierze, że sztuka jest w stanie tego dokonać („Nie będzie już nic poza szkicem / świata; i milczeniem. Pozostaną żywe, / wyraźne kolory; ocali je werniks”).
Zanurzona w kontekstach kulturowych, tworzona z godną podziwu, staroświecką wirtuozerią i po prostu piękna poezja Izabeli Fietkiewicz-Paszek zdradza pokrewieństwo z twórczością Jacka Dehnela oraz Tomasza Pietrzaka. Można też ją zestawić z „Rozmowami z Miro”, ostatnim tomem wierszy Marty Fox, inspirowanych w znacznej mierze obrazami hiszpańskiego malarza Joana Miro.
Obcowanie z „Próbami Wyjścia” okazuje się wspaniałą przygodą, na szczęście nie tylko dla absolwentów historii sztuki. Aby towarzyszyć autorce w jej dialogu z mistrzami potrzeba nie tyle obszernej wiedzy z zakresu malarstwa, co wrażliwości na kształty, kolory i oczywiście słowa.
Weronika Górska
ArtPapier, styczeń 2012