Młynarska, o Końcu srebrnej nitki

Kinga Młynarska, blog: Przeczytane. Napisane.

To niesamowita książka! W zasadzie Koniec srebrnej nitki to wielki artystyczny projekt! Są słowa i obrazy. Prace Jarka Wójcika są niezwykłe. Nadają książce wyjątkowy charakter, podsycają atmosferę tajemnicy, ulotności, oniryzmu, niepokoju. To symboliczne dzieła. Wraz ze słowami Izabeli Fietkiewicz-Paszek mocno oddziałują na czytelnika/widza.

Poetka wędruje po swoim rodzinnym Kaliszu. Między kamienicami, w miejscach strategicznych – w rozmaitych zakamarkach, „na poddaszu”, w mieście „z płomieni”, gdzie „mgła, uliczki i rzeka”, spotyka się z bohaterami swoich wierszy. Oczywiście, te spotkania mają wymiar metaforyczny i metafizyczny. Wszak tych postaci realnie już nie ma. Pozostała po nich pamięć i dorobek twórczy. To ludzie pióra związani z Kaliszem.

Każdy wiersz to właśnie takie liryczne spotkanie. Podmiot Fietkiewicz-Paszek podejmuje rozmowę, choć wie, że odpowiedzi może szukać jedynie w pozostawionych tekstach. Toteż tam zagląda. W swoje wiersze wplata cytaty z utworów osób, o których pisze.

Jest tu jeszcze jeden, cichy, bohater tomu – Kalisz. Wiele możemy wyczytać o historii miejsc, o ważnych punktach. Losy Kalisza przeplatają się z losami człowieka. To „miasto średniej wielkości” zrodziło wielu wspaniałych artystów, których Fietkiewicz-Paszek w pewien sposób „wydobywa” z otchłani (nie)pamięci. Koniec srebrnej nitki nie jest w mojej ocenie budowaniem pomnika, tylko swoistym dialogiem z bliskimi (poprzez miejsce tworzenia) autorce literatami. To rodzaj swobodnej rozmowy. W każdej z tych pojedynczych opowieści znajdziemy coś uniwersalnego, co odnosi nas poza sferę relacji podmiot – bohater (lub twórczość bohatera). To w jakimś sensie prawdy powszechne, odnoszące się do spraw człowieka w ogóle.

Zatem wiersz mówi nam coś o konkretnym człowieku – Fietkiewicz-Paszek nawiązuje przecież do życia i twórczości, ale mówi nam także coś więcej. Coś o ludziach w ogóle, o świecie, tendencjach. Jest tu też pewna myśl filozoficzna i socjologiczna. Koniec srebrnej nitki jest więc na poły zbiorem lirycznych quasi-życiorysów, na poły zaś charakterystyką współczesnych (choć wiele się nie zmienia od wieków) dążeń, a czasem efektem wyobrażeń (także pragnień lub lęków) podmiotu. A wszystko w formie poetyckiego dialogu.

Autorka zauważa m.in., że „dobrze się sprzedaje (…) legenda poety”, czego naturalną konsekwencją jest „mural, pomnik, nawet ulica”. Nie trzeba się wysilać, by dostrzec tę prawidłowość w polskim świecie artystycznym. To wiąże się także z faktem, że wielu wybitnych twórców pozostaje z „zaciemnionymi frazami”. Brakuje uznania dla wartościowej literatury, rzadko spogląda się dalej, poza kanon.

Między słowami autorka charakteryzuje też postać artysty z jego rytuałami i metodami pracy (i tu znów – z portretu konkretnego twórcy możemy zbudować obraz ogólny, symboliczny) oraz artystycznym credo („zawsze ponad słowami szukałeś istoty”), komentuje naszą rzeczywistość i stawia diagnozy („żyje się – z rozpędu”). Często zastanawia się jak we współczesnym świecie odnaleźliby się ci, żyjący tak dawno temu.

Budujemy sobie po lekturze pewien obraz bohaterów – jako ludzi takich jak my (łączy nas przede wszystkim bezradność wobec śmierci i wspólne ku niej zmierzanie, choć w Końcu… autorka stara się „nie opisywać życia tylko przez śmierć”) i jako artystów ze swoimi cechami osobnymi. Izabela Fietkiewicz-Paszek „rozmawia” z nimi na ich temat, ale także prowadzi poetyckie dyskusje o świecie oraz człowieku w ogóle. Dotyka rozmaitych sfer, szuka odpowiedzi.

Poruszyły mnie też momenty, w których poetka wyznaje, jak „żyje ich życiem”, jak wnika w ludzkie biografie (kryjące rozmaite tragedie), jak odnajduje się (siebie, innych oraz pewną wiedzą o świecie) w ich utworach. Świetne są liryki, gdzie autorka wchodzi w rolę takiego wszechwiedzącego narratora i pokazuje bohaterowi swojego wiersza co wydarzy się w poszczególnych latach. Choć oczywiście to retrospekcja wyjątkowa, bo przecież kreowana w punktu widzenia (już dokonanej) przyszłości. Niekiedy Fietkiewicz-Paszek mówi z rozbrajającą szczerością: „niemal cię przegapiłam”. Co też świadczy o miejscu artysty, poety we współczesnym świecie, o słabej kondycji zbiorowej pamięci. Ale autorka daje jednocześnie nadzieję, że jak ktoś szuka – to znajdzie!

Aneks przynosi nam kolejną odsłonę tego niezwykłego tomu. To zbiór sonetów Fietkiewicz-Paszek, które są elementem spektaklu (wg scenariusza Anety Kolańczyk) pt. Najtrudniej podobno pisać o sobie samym. Adam Asnyk do Franciszka Kvapila. Mamy też możliwość obejrzeć to przedsięwzięcie (kod QR). Przejmująca sztuka!

Koniec srebrnej nitki imponuje pomysłem, przepięknym wydaniem, wzbogacającymi obrazami, ale przede wszystkim słowem. Izabela Fietkiewicz-Paszek zdecydowała się na klasyczną formę wiersza – wszak to zbiór sonetów. I tu kłaniam się nisko, bo rymy we współczesnej polskiej poezji to zdecydowanie najsłabszy punkt, ale autorce Lipca na Białorusi nie można niczego zarzucić. Całość tej artystycznej kompozycji zachwyca! Ukłony!

źrodło: Przeczytane Napisane

04.12.2022