Błachowicz, o Końcu srebrnej nitki

Poeci i miasto

(sonety Izabeli Fietkiewicz-Paszek)

Maciej Błachowicz

Co historyk zajmujący się Kaliszem może powiedzieć o kaliskich literatach, w dodatku widzianych oczami iumysłem innego poety? Nie przypuszczałem, że przyjdzie mi napisać kilka słów zachęty do czytania poezji traktującej o kaliszanach. Co zresztą ta „kaliskość” znaczy? Nie dla każdego, tak jak dla Marii Dąbrowskiej, jest miasto nad Prosną krainą dzieciństwa i młodości.

Moje pierwsze zetknięcie z kaliszanami piszącymi było dość niefortunne. Pisząc o twórczości poetyckiej Adama Chodyńskiego, uznałem, że nie da się jej już traktować poważnie, więc pozwoliłem sobie na lekko żartobliwy ton. W efekcie tekst odrzucono jako „niezbyt stosowny wobec wielkiego kaliszanina”. I pewnie nie podjąłbym się napisania tych paru słów, gdyby bohaterem pierwszego z utworów Izabeli Fietkiewicz-Paszek, nie był Marek Brymora. Poetę kojarzyłem z widzenia, chyba nawet nie poznałem osobiście. Za to doskonale pamiętam jego wiersz o miastach średniej wielkości, śniących o neonach, eleganckich lokalach i tramwajach. Tekst niby wesoły, bo jak traktować stwierdzenie, że takie miasta marzą o szybkim rozmnażaniu? Czy apel, żeby im jakoś pomóc, nie jest wezwaniem do prokreacji!? Niby wesoły, a jednak smutny, jak miasta średniej wielkości smutne być potrafią. Przecież miastem, w którym nie spełniają się sny o tramwajach i eleganckich lokalach jest właśnie Kalisz. Przynajmniej dla mnie. Dlatego lubię ten wiersz. Mamy więc w sonetach Izabeli Fietkiewicz-Paszek sylwetki poetów i literatów, których łączą tylko dwie rzeczy. To, że umarli, i to, że w jakiś sposób byli związani z Kaliszem. Poza tym wszystko ich różni. Jedni mieszkali tu całe życie, inni wyjechali. Jedni są zapomniani, innych się pamięta, bo odnieśli literacki „sukces”. Choć szczerze mówiąc, ten „sukces” nie zawsze pokrywa się ze znajomością ich utworów. Bo kto dzisiaj czyta taką Konopnicką czy Dąbrowską? A czy z takiego Asnyka ocalało więcej niż przeszłości nie depczcie ołtarzy i między nami nic nie było? Ludzi tych różni pewnie nawet stosunek do Kalisza. Ciekawe, czy znajdzie się wśród nich taki, który by szczerze grodu nad Prosną nie lubił? Wiem skądinąd, że za Kaliszem nie przepadała Melania Parczewska1, ale ona jest tu wymieniona mimochodem. Mamy więc w poetyckich utworach Izabeli Fietkiewicz-Paszek sylwetki kaliskich poetów i literatów. Wydaje mi się, że chce się nam tu przypomnieć, że za każdym z tych nazwisk kryje się człowiek. Jako historyk powiem, że w ludziach z przeszłości przeglądamy się jak w lustrze i czasem widzimy siebie, a czasem kogoś zupełnie obcego. Czasem myślimy sobie: o jaki on/ona jest do mnie podobny/a, a czasem nic nie rozumiemy. Wcale się więc nie dziwię, kiedy poetka pisze: Nie zdołam Was tu zebrać, coraz dłuższa lista/Parczewska czy Szymańska? Broniewska? Gałczyńska?/ Powoli Was poznaję, każda ważna, bliska,/ gdy się bliżej przyglądam, każdą chcę rozpisać2. Coś podobnego przeżywam, gdy jako historyk zagłębiam się w życie dawno zmarłych ludzi. Z kilkoma kaliszanami z przeszłości, jak choćby z takim Chodyńskim, czuję się nawet całkiem zaprzyjaźniony. Z nim też i z Dybowskim dzielę lęki, czy wiążąc się z Kaliszem – nie wikłałem się w jakąś dziwną historię z porażką na zakończenie. Kilka z osób, o których pisze poetka, poznałem osobiście, tak jak Tadeusza Pniewskiego, Macieja Marię Kozłowskiego czy Arka Pacholskiego. W przypadku, Arka, którego bardziej zapamiętałem jako miejskiego aktywistę, mój obraz nie do końca pokrywa się z tym z sonetu. Podejrzewam, że po prostu go takim nie znałem. Ale to nie jest ważne, tak samo, jak nie jest ważne, czy ludzie ci odnieśli „sukces”, i czy naprawdę byli wybitni. Życie nie jest sprawiedliwe – pisarz Teodor Dybowski został zapomniany i choć sonet obiecuje Brymorze, że zostanie odkryty i doceniony, zakłada się też możliwość pomyłki. A może trzeba też podjąć wysiłek i spojrzeć na tych ludzi tak, żeby dostrzec, to czego wcześniej jakoś nie widzieliśmy? Tak jak z Marią Konopnicką, o której już właściwie sami nie wiemy, czy ona bardziej tęczowa, czy bogoojczyźniana. Nie wiem, czy w dzisiejszych niepoetyckich czasach, znajdzie się wiele osób, chcących zadać sobie trud poczytania o kaliskich poetach i literatach. Niestety, co zauważa zresztą poetka, znakomity kaliski pomnik Adama Asnyka (dłuta Jerzego Jarnuszkiewicza), wciąż jest przedmiotem, wynikającego z niezrozumienia, szyderstwa. W każdym razie chciałbym tych Państwa, którzy należą do szlachetnego (i wymierającego) gatunku ludzi czytających poezję, zachęcić do sięgnięcia po teksty Izabeli Fietkiewicz-Paszek.

Maciej Błachowicz

29 sierpnia 2022

[tekst powstał przed ukazaniem się książki]

1Sonet, o którym pisze M. Błachowicz, nie wszedł ostatecznie do książki

2j.w.