Twórczość Izabeli Wageman to propozycja fascynującej podróży po zróżnicowanych terenach i rejestrach poetyckiej wrażliwości.
Raz uderzy nas w tych tekstach dystans w podglądaniu świata, chłód i niemal stoicki spokój w jego opowiadaniu – innym razem damy się wciągnąć w zmysłowe obrazy, przy których bezwiednie staniemy w samym centrum cudzej intymności.
Będą utwory-powroty do korzeni (wyrwanych z Litwy, czytamy w biogramie autorki), przywołujące dawno zapomniane światy i przywracające pamięć o przodkach – będą i te chwytające codzienność w poetycki kadr, „wiersze obyczajowe”, szukające tematu i gruntu w życiu tu i teraz.
Spotkamy obrazy soczyste, namiętne, wyraźne (dowody, z jaką uwagą autorka przygląda się światu i z jaką pasją umie go wypisać), ale i liryczne, impresyjne, nakreślone lekkim piórem, zaświadczające o niezwykłej wrażliwość poetki i subtelności w sposobie utrwalania w słowach otaczającej rzeczywistości.
Z jednej strony – będą teksty niemal dziennikarskie (jak obraz powodzi, pisana na gorąco relacja z rzeczywistego dramatu, który wydarzył się w rodzinnym mieście autorki w maju 2010), z drugiej – pełne symboliki, sięgające po wątki nieuchwytne, metafizyczne, niekiedy fantastyczne.
Wachlarz zarówno inspiracji, jak i literackich środków do ich „wcielania w wiersz” wydaje się w przypadku tej autorki nieograniczony, Wageman nie pozwala zamknąć się w ciasnych ramach określonej „szkoły”, „linii” czy mody poetyckiej. Mówi własnym głosem, pozwalając mu raz na subtelną ironię, raz na intymny kobiecy szept, innym razem na stonowaną opowieść nad fotografiami w sepii, a jeszcze innym razem – na donośny krzyk. Za każdym razem jest to jednak j e j głos, rozpoznawalny, dobrze ustawiony i – co najważniejsze – głos, którego chce się słuchać.
/Izabela Fietkiewicz-Paszek/
20.12.2010