(…) Autorka rozgrzebuje popiół i wyciąga na światło spieki. Jej zamysł jest maksymalistyczny, bo i poezja gra zawsze o największą stawkę: o przywrócenie pamięci, ocalenie ze zgliszcz, osądzenie krzywd, piętnowanie zapomnienia. Nic bardziej nas nie łączy – czytamy w tych przejmujących wierszach – niż głód i strach. Przede wszystkim idzie o to, aby stanąć naprzeciw siebie i w swoich obcych słowach, znaleźć nurt, wyprowadzony ze wspólnego narzecza. Przesypywać z prochu w proch. (…)