Mocna puenta
Aneta Kolańczyk (Teresa Rudowicz) – Portret niesymetryczny
Debiutancki tomik wierszy kaliszanki, Izabeli Fietkiewicz-Paszek, opatrzony tytułem „Portret niesymetryczny”, właśnie ukazał się na rynku wydawniczym.
Poezja wciąż żyje
Izabela Fietkiewicz-Paszek (ur. 1972) mieszka i pracuje w Kaliszu. Poetka, autorka tekstów piosenek, recenzji i felietonów, ukończyła Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych w Kaliszu, filologię germańską na Uniwersytecie Wrocławskim i Podyplomowe Studium Filologii Polskiej na kaliskim Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. (…)
Za cenę asymetrii
Nakładem wydawnictwa Goddam Agencja Artystyczna ukazał się debiutancki tomik wierszy Izabeli Fietkiewicz-Paszek „Portret niesymetryczny”. Światem po euklidesowemu rządzi symetria, która w ogólnoludzkim pojęciu jest synonimem ładu i równowagi.
Gdzie wobec tego miejsce na asymetrię? I czym ona tak naprawdę jest – utratą? Czegoś, kogoś, nas samych? Portret niesymetryczny – to znaczy jaki? Co w nim przeważa, co się kurczy? Tytułowy wiersz w tomiku niczego nie wyjaśnia, nie stanowi wytrychu, który otworzy przed nami sens pozostałych utworów. Powiem więcej, może mylić. Pozornie bowiem świat jest tu bezpieczny – ojciec i syn sklejają samolot, ciepły – pomalowałeś ściany na pomarańczowo, spokojny, nawet leniwy – nalewam herbatę z miodem. Pęknięcie, które zakłóca tę symetrię pojawia się pod progiem. To właśnie tutaj robak drąży korytarze. Łatwo je przeoczyć. Wiersze Izabeli Fietkiewicz-Paszek są pełne znaków zapytania. Poetka nie ucieka od pytań najtrudniejszych, stawia je spokojnie, bezgłośnie prawie, po to, by uderzyć puentą mocno i precyzyjnie. Tak jest na przykład w wierszu „Czego nie ma w protokole”:
Na przykład papieros. Może
gdyby zapalił. Na ławce
albo pod drzewem – w letnią noc
przyjemnie pobujać się, tak beztrosko,
na krawężniku. Cykady i późne szepty. Można
jeszcze inaczej – gdyby zgasił w połowie
(chciał przecież rzucić palenie). Mógł
zagasić w połowie. Albo w ogóle
palić wolniej. Albo szybciej. Albo jakoś
inaczej. Gdyby zgubił kluczyki, potknął się
gdzieś na schodach, dostał w mordę, zgłupiał
dla jakiejś dziwki – byłby
22:18 gdzieś indziej.
Temat śmierci, z którą podmiot liryczny się nie godzi, jest obecny w wielu utworach, jest w nich także nieuchronność własnego losu: od dawna noszę w sobie ziemię – mówi w wierszu „esprit d’escalier”. Pozostaje pytanie: co po nas? Bóg? Jest i Bóg. Jego też trzeba pytać, na przykład za pośrednictwem św. Pawła, z którym w krótkim re rozmawia poetka o sprawach najistotniejszych:
re: Szczęśliwy, kto nie ma wątpliwości
Doprawdy szczęśliwy, kto nie ma wątpliwości
w swoich postanowieniach? Mógł przecież
wiele razy zwątpić, mógł darować Ryfce
blond włosy, nowe imię i siostry. Dorosłaby
do historii kobiety. A tak? Została śmiertelna
powaga nad stosem butów. Niewątpliwa
Dużo w poezji Fietkiewicz-Paszek kontekstów filozoficznych i te zdają się bliższe poetce niż religijne dogmaty. Nie chce gotowych recept, twierdzeń a priori, woli poszukiwać lęków, rozczarowań, za cenę braku symetrii.
Zapomniana lekcja
Nie brak w tomiku Izabeli Fietkiewicz-Paszek także i wierszy kaliskich. Jest tu ulica Kordeckiego: bolesna pręga na mieście, zbieg ulic Polnej i Górnośląskiej z nieistniejącą lodziarnią, jest kamienica przy ulicy Kościuszki 16, a w wierszu „Chciałam zapamiętać tę lekcję” jest i lekcja fizyki w III Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika, którego autorka jest absolwentką:
Po latach
świat się nam jakoś urządził. Złożyłam
nadmiar wspomnień w kostkę – są
obok suszonych liści, które znaczą
kolejne rozdziały. Zaczynają je i kończą.
Pomijając lekcję fizyki.
To, co najbardziej porusza w poezji Izabeli Fietkiewicz-Paszek to nie wieloznaczność, mnogość sensów, niezwykłe puenty, ale waga każdego słowa, powiedzianego cicho, prawie szeptem, tak precyzyjnie, że nawet jeśli czytelnik zechce zatrzymać ruch źrenic, światło już w nie wpadło („Światowy dzień poezji”). W posłowiu napisanym przez Karola Samsela czytamy: Szczerze polecam zbiór pt. „Portret niesymetryczny” uważnej lekturze czytelników. W wypadku Izabeli Fietkiewicz-Paszek bowiem (podobnie jak w wypadku Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, choć z zupełnie innych przyczyn) warto pamiętać szczególnie o tych wierszach, o których warto zapomnieć.
Aneta Kolańczyk
Kalisia Nowa nr 7-8-9 /141/ 2010